Gwizdek !
Tak, to pobudka . I to o 7 rano ! Szybko się zebrać i iść się myć .
Wróciłam, patrze, a tu już wszystko naszykowane . Jedzonko dzisiaj zapowiada się naprawdę dobrze . Ale przed śniadaniem niestety musiał odbyć się apel . Głodna, czekam tylko aż to wszystko się skończy .
Ale ... zauważyłam Konrada, próbowałam patrzeć na niego tak żeby mnie nie widział . Pewna nie jestem czy się udało czy nie, ale wiem ze prawie cały czas się na mnie patrzył . To co się dzieje teraz we mnie ... nie do opisania ! Chyba jeszcze nigdy tak nie miałam . To jest wspaniałe , nie do opisania .
Moją sielankę przerwała Klaudia . Zuza . Dobrze się czujesz ? Jasne, czemu mam się czuć źle ? Nagle zrobiłaś się czerwona i osłupiałaś . Gdy mi to powiedziała momentalnie poczułam że robię się coraz bardziej czerwona , serce zaczęło mi mocniej bić . A to wszystko przez stres , uspokój się uspokój , bo zaraz się skapnie i będzie jeszcze gorzej . Musiałam trochę ochłonąć . Jasne, wszystko jest w porządku . Dobrze że siedzimy kawałek od siebie przy stole i się nie widzimy bo nie wiem czy bym to przeżyła.
Po śniadaniu chwila dla nas . Namiot na przeciwko , czemu akurat tak ? Wzrok ciągle wpatrzony w stronę naszego namiotu . Kurde, mogłabym tak godzinami . Ale zajęcia czekają .
Kolejne pare godzin na nich spędzić ...

czwartek, 1 września 2011
wtorek, 30 sierpnia 2011
rozdział drugi .
Poczułam , że się zatrzymaliśmy. Spojrzałam przez okno . No tak, to przystanek . Więc wysiadka . Oczywiście jak większość osób idę w stronę sklepu . Przecież nie będę jechała tak bez niczego . Jakieś picie , coś słodkiego no i może jakieś chipsy . Tak, myślę że mi wystarczy , nie chce się objadać .
Płace w kasie . Wychodząc rozglądam się dookoła . W głowie milion myśli : jak to będzie i takie tam .
W sumie to dobrze że jest Klaudia . Bez niej to bym się chyba zgubiła tu .
Z daleka słychać krzyk żebyśmy sie schodzili już, bo zaraz odjeżdżamy . No dobra, to idę . Wsiadam do autobusu i idę na swoje miejsce . Czekam jeszcze tylko na Klaudię . I znów odjazd . Czuję że przysypiam .
Obudziły mnie krzyki mężczyzny jesteśmy na miejscu ! Ciężko mi jest wszystko w tak krótkim czasie pozbierać a trochę tego jest . Ok . Mam wszystko . Teraz po torbę . Szarpie za nią , coraz mocniej . Czemu ta głupia torba nie chce wyjść ?! Już na samym początku muszę mieć jakiś problem ? Powtarzałam w myślach .Nagle poczułam dotyk . Spojrzałam i oczom wierzyć nie mogłam . On był chyba najprzystojniejszym chłopakiem jakiego widziałam . Daj, pomogę Ci . Powiedział nieznajomy . Na sam jego widok zatkało mnie , a jeszcze usłyszałam te słowa. No oczywiście że dam mu pomóc , no w końcu czemu nie .
Za jednym pociągnięciem torba wyleciała z bagażnika . Nie mogę uwierzyć . Jemu się udało a mi tyle razy nie . To chyba nie był przypadek .
Dziękuję Ci bardzo . Nie ma za co, Konrad jestem . A ja Zuza .
No więc chyba nie będzie aż tak strasznie, a jeszcze jak jest ON . Nagle głos zbiórka! Wszyscy ustawiamy się w szeregu no i idziemy na miejsce . Po paru minutach jesteśmy . Namioty już rozstawione . Nic tylko się rozpakować . I tak właśnie zrobiłam .
Pogoda nieco się popsuła. Musieliśmy siedzieć w namiotach . Przyszła pora na obiad . Ciepłe jedzenie trzymałam na kolanach . Fajnie, bo trochę mnie ogrzało .
Ale ciągle myślałam o Konradzie , i o tym co się działo z tą torbą . Czemu tak a nie inaczej ? Miliony myśli przechodziły przez moją głowę . Przez to strasznie szybko zleciał mi czas i zrobił się wieczór . Śpiwór wyciągnięty , kanadyjka ładnie zaścielona . No to idziemy spać. Jak trzeba .
Płace w kasie . Wychodząc rozglądam się dookoła . W głowie milion myśli : jak to będzie i takie tam .
W sumie to dobrze że jest Klaudia . Bez niej to bym się chyba zgubiła tu .
Z daleka słychać krzyk żebyśmy sie schodzili już, bo zaraz odjeżdżamy . No dobra, to idę . Wsiadam do autobusu i idę na swoje miejsce . Czekam jeszcze tylko na Klaudię . I znów odjazd . Czuję że przysypiam .
Obudziły mnie krzyki mężczyzny jesteśmy na miejscu ! Ciężko mi jest wszystko w tak krótkim czasie pozbierać a trochę tego jest . Ok . Mam wszystko . Teraz po torbę . Szarpie za nią , coraz mocniej . Czemu ta głupia torba nie chce wyjść ?! Już na samym początku muszę mieć jakiś problem ? Powtarzałam w myślach .Nagle poczułam dotyk . Spojrzałam i oczom wierzyć nie mogłam . On był chyba najprzystojniejszym chłopakiem jakiego widziałam . Daj, pomogę Ci . Powiedział nieznajomy . Na sam jego widok zatkało mnie , a jeszcze usłyszałam te słowa. No oczywiście że dam mu pomóc , no w końcu czemu nie .
Za jednym pociągnięciem torba wyleciała z bagażnika . Nie mogę uwierzyć . Jemu się udało a mi tyle razy nie . To chyba nie był przypadek .
Dziękuję Ci bardzo . Nie ma za co, Konrad jestem . A ja Zuza .
No więc chyba nie będzie aż tak strasznie, a jeszcze jak jest ON . Nagle głos zbiórka! Wszyscy ustawiamy się w szeregu no i idziemy na miejsce . Po paru minutach jesteśmy . Namioty już rozstawione . Nic tylko się rozpakować . I tak właśnie zrobiłam .
Pogoda nieco się popsuła. Musieliśmy siedzieć w namiotach . Przyszła pora na obiad . Ciepłe jedzenie trzymałam na kolanach . Fajnie, bo trochę mnie ogrzało .
Ale ciągle myślałam o Konradzie , i o tym co się działo z tą torbą . Czemu tak a nie inaczej ? Miliony myśli przechodziły przez moją głowę . Przez to strasznie szybko zleciał mi czas i zrobił się wieczór . Śpiwór wyciągnięty , kanadyjka ładnie zaścielona . No to idziemy spać. Jak trzeba .
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
rozdział pierwszy .
Tak , to właśnie dzisiaj . Spakowana , myślę że jednak nic nie zapomniałam . Ostatni raz rozglądam się po pokoju . Z dołu słyszę krzyk mamy. Idziesz ty w końcu , czy zostajesz ?! Na te słowa zabrałam rzeczy , wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi . Z trudem zapakowałam torbę do bagażnika . Usiadłam na swoim miejscu i ruszyłyśmy . W pewnym sensie cieszyłam się że w końcu odpocznę od wścibskiej siostry i ciągle mającej na mnie jakiegoś asa w rękawie matki . No a z drugiej strony przecież ja tam nikogo nie będę znała . Szybko stwierdziłam że to nie ma sensu bo i tak jedziemy tam tylko na tydzień . Pewnie nie zdążę nikogo bardziej poznać .
Ciągle zaprzątałam sobie głowę myślami jak tam może być , czy kogoś poznam i tego typu bzdety . Tak jak zwykle . Nagle głos mamy przerwał tą burze w mojej głowie , jesteśmy na miejscu . Wysiadam z samochodu cała w nerwach, no ale przecież jest spoko , nie ma się czym martwić .
Podała mi torbę i powiedziała uważaj na siebie . Zabrałam torbę i poszłam w kierunku tych osób które znałam . Po drodze uświadomiłam sobie , że mama też się cieszy że jade . No w końcu będzie miała spokój na który tak czekała . No nic, ja przecież też od nich odpoczne . Na tą myśl uśmiech sam pojawił mi się na twarzy .
Zuza ! chodź tu ! usłyszałam głos Klaudii . Podeszłam . właśnie czekaliśmy na ciebie . Dawaj tą torbę zapakujemy ci ją i wsiadamy , przecież nie będziemy się gotować na tym słońcu .No i zrobiłam tak jak powiedziała . Przekazałam swoją torbę Maxowi , który włożył ją do bagarznika wielkiego autobusu .
Poczułam mocne szarpnięcie mojej ręki . gdy się okazało była to Klaudia . No chodź Zuza ! pójdziemy na koniec, tam zawsze jest extra zabawa . No więc zrobiłam tak jak mówiła . wchodząc do autokaru spojrzałam na liczną grupkę ludzi czekających na opiekuna , a każdy zajmujący się sobą .
Gdy zobaczyłam ten zarażający wszystkich uśmiech Klaudii sama poczułam się lepiej . Na mojej twarzy również zawitał co prawda nie tak głęboki jak jej , ale zdecydowanie pokazujący lepszy humor uśmiech .
Gdy już wszyscy byliśmy w autobusie na swoich miejscach , gdy poczuliśmy że kierowca odpala pojazd i poczuliśmy ze jedziemy krzyknęliśmy HEJ PRZYGODO ! DO KRAKOWA !!
Po tym poczułam się super , nie zważając na to co będzie . Po prostu będę się dobrze bawić ! : )
Ciągle zaprzątałam sobie głowę myślami jak tam może być , czy kogoś poznam i tego typu bzdety . Tak jak zwykle . Nagle głos mamy przerwał tą burze w mojej głowie , jesteśmy na miejscu . Wysiadam z samochodu cała w nerwach, no ale przecież jest spoko , nie ma się czym martwić .
Podała mi torbę i powiedziała uważaj na siebie . Zabrałam torbę i poszłam w kierunku tych osób które znałam . Po drodze uświadomiłam sobie , że mama też się cieszy że jade . No w końcu będzie miała spokój na który tak czekała . No nic, ja przecież też od nich odpoczne . Na tą myśl uśmiech sam pojawił mi się na twarzy .
Zuza ! chodź tu ! usłyszałam głos Klaudii . Podeszłam . właśnie czekaliśmy na ciebie . Dawaj tą torbę zapakujemy ci ją i wsiadamy , przecież nie będziemy się gotować na tym słońcu .No i zrobiłam tak jak powiedziała . Przekazałam swoją torbę Maxowi , który włożył ją do bagarznika wielkiego autobusu .
Poczułam mocne szarpnięcie mojej ręki . gdy się okazało była to Klaudia . No chodź Zuza ! pójdziemy na koniec, tam zawsze jest extra zabawa . No więc zrobiłam tak jak mówiła . wchodząc do autokaru spojrzałam na liczną grupkę ludzi czekających na opiekuna , a każdy zajmujący się sobą .
Gdy zobaczyłam ten zarażający wszystkich uśmiech Klaudii sama poczułam się lepiej . Na mojej twarzy również zawitał co prawda nie tak głęboki jak jej , ale zdecydowanie pokazujący lepszy humor uśmiech .
Gdy już wszyscy byliśmy w autobusie na swoich miejscach , gdy poczuliśmy że kierowca odpala pojazd i poczuliśmy ze jedziemy krzyknęliśmy HEJ PRZYGODO ! DO KRAKOWA !!
Po tym poczułam się super , nie zważając na to co będzie . Po prostu będę się dobrze bawić ! : )
Subskrybuj:
Posty (Atom)